szliśmy tam w 12 osób, niezupełnie trzeźwych na umyśle, o północy, chichocząc i dając wiary przewodnikom, którzy wprowadzali nas w las. ostatnio postanowiłam powtórzyć tę trasę w dzień i sprawdzić, jak wygląda to miejsce i co spowodowało, że grupa wariacka wtaszczyła tam decki, miksery, kolumny, agregaty i światła.
w trakcie wyglądało to np. tak:
a za dnia tak... polecam puszczenie sobie tego kawałka "A droga długa jest" Akurat... ja podśpiewywałam to cały czas, kiedy po ciemku pokonywaliśmy kolejne etapy podróży :)
a droga długa jest... |
... nie wiadomo, czy ma kres... |
... a droga kręta jest... |
... co dalej za zakrętem jest... |
... kamieni mnóstwo, pod kamieniami leży szkło... |
... szłoby się długo, gdyby nie to szkło, to by się szło... |
... to by się szło... |
... to by się szło... gdyby nie to szkło... |
... choć droga jest bez końca, pozornie bez znaczenia... |
... mniemam, że mam powody, by drogi swej nie zmieniać... |
... nie zmieniać, nie zmieniać, nie zmieniać... |
to klepisko przed kamieniem to parkiet :) obok kamienia - dj-ka...
muzyka elektroniczna ulubiona porywająca, mnóstwo puszek z piwem i po piwie (Żywiec, Tyskie, Lech, Żubr - jak to w Norwegii)... i mnóstwo osób wyglądających na hippiski i hippisów, w ubraniach indiańskich, w kocach, K. powiedziała nawet: "Patrz, tu jest pełno Jezusów!"...
Szczęśliwie A. sfilmował to i owo, co oddaje klimat.
oczywiście za jasności po imprezie ani śladu :) lubię tę Norwegię... i tych ludzi za fantazję :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz