sobota, 6 stycznia 2018

na nowy rok

bardzo, bardzo chciałabym pisać częściej. głowa pęka mi od nadmiaru pomysłów i opowieści, rzeczy, którymi chcę się dzielić z innymi, koncepcji na ukierunkowanie bloga, języków, w których mogłabym go pisać (tak, tak, szykuję się psychicznie do napisania pierwszego posta po norwesku). 

ten rok był dla nas straszny, ale też w jakimś sensie przełomowy. o niektórych rzeczach niebawem opowiem, o innych nie opowiem nigdy. od kiedy w lutym napisałam o męczącym mnie życiu, było coraz gorzej. nadmiar wyzwań, problemów, nieplanowanych sytuacji, nieprzewidzianych komplikacji, niedobór spokoju, zdrowia, kasy, pracy, serotoniny. skończyłam ten rok z poczuciem, że oba limity wykorzystaliśmy na lata. i że już naprawdę czas, żeby zaczęło nam się układać. bo na razie to mamy zdrowe dzieci i to jest jasny punkt życiorysu, wokół którego kręcimy się jako rodzina. 

od 2-3 miesięcy przemy jednak do przodu, pomalutku, ale do przodu. trochę dzięki pracy z własnym nastawieniem, trochę dzięki przypadkowi, trochę dzięki chemii (tej w mózgu), trochę dzięki internetowi, trochę dzięki nowej, dobrej pracy, trochę dzięki znajomym, przyjaciółkom, przyjaciołom, bardzo dzięki dzieciom i sobie nawzajem. 

postanowiłam więc pisać w tym roku również o fajnych rzeczach ;) 

np. o mojej super pracy, którą opisałam krótko tutaj, i która jest tak znakomita, jak się spodziewałam (no może pensja jest trochę mniej znakomita niż przysłowiowego hydraulika, ale chwilowo charakter pracy mi to wynagradza). pracuję ze świetnymi dziećmi, które są jakoś niezwykłe i mają tzw. specjalne potrzeby, ale dla mnie są po prostu dziećmi. mają imię, lubią różne aktywności, zabawy, bajki, huśtawkę. są ludźmi. widzę, jak mocno zmieniło się moje podejście do pracy z osobami z zaburzeniami rozwojowymi dzięki pracy tutaj, dzięki rozmowom, i pewnie też dzięki edukacji antydyskryminacyjnej, z której wyrastam. tutaj każdą rozmowę, dokument, opinię dotyczący dziecka zaczyna się od tego, jakie ono ma zasoby, jakie jest świetne, słodkie, jak fajnie reaguje na to czy na tamto, jak się zachowuje, uśmiecha, co lubi, co ostatnio osiągnęło, a nad czym jeszcze pracujemy. bardzo subtelny język, bardzo pozytywny i ostrożny. nie słychać etykietek i tekstów, że ktoś jest trudny. 

dużo pracuję sama, choć cały czas między ludźmi, i to mi bardzo odpowiada. napisałam już dwa plany pracy i one były dobre, zarówno merytorycznie, jak i językowo. mój mózg, a przynajmniej ta jego część, w której gromadzę norweskie słownictwo, zamienił się w gąbkę, chłonę, zapamiętuję, używam, zapisuję, sprawdzam, odtwarzam, niesamowite. czuję się już w norweskim niezwykle swobodnie, nawet zaczęłam rozumieć niektóre osoby mówiące dialektem, a to jest wyzwanie ;) a merytorycznie - jestem w siódmym niebie, psychologia i pedagogika, podlane równościowym sosem, pięknie po prostu. odkrywam różnice kulturowe, np. funkcjonowanie takich pojęć jak zdolności przedjęzykowe (førspråklige ferdigheter) czy okno tolerancji (toleransevinduet), których nie spotkałam uprzednio w polskiej literaturze, a próby ustalenia, co to dokładnie wykazały, że takiego pojęcia u nas nie ma. co jest fascynujące, choć też trochę przerażające. 

pisałam ostatnio, że czuję się spełniona i doceniona, i zdecydowanie tak jest. znowu jestem ekspertką. nie boję się tego powiedzieć, uwielbiam tę rolę. pamiętam, kiedy w trakcie różnych naszych zmagań z polityką równości płci moja koleżanka M. powiedziała, że dopóki my same nie będziemy nazywać siebie ekspertkami, dopóty inni także nie będą nas tak nazywać i traktować. więc robię to. przychodzę i daję z siebie wszystko. rozwijam i poszerzam wiedzę (ostatnio o muzykoterapii). dużo czytam. jestem uważna i daję informację zwrotną tam, gdzie inne dorosłe osoby - przez nieuwagę albo bezmyślność, sorry - robią rzeczy, które działają na niekorzyść "moich" dzieci. doceniam wysiłek i kompetencje innych osób. angażuję się na 100%. wspieram rodziców, informacyjnie i emocjonalnie. kocham swoją robotę. 

a poza tym: mam świetne dzieci w domu, o których trochę niedługo opowiem. uczę się zarządzać finansami i pokonywać długi z finansowym ninją, uczę się Pozytywnej Dyscypliny i Self-Reg, żeby nam i naszym dzieciom było lepiej, rozwijam grupę na fb pn. "Pracujemy w norweskim przedszkolu" i próbuję czytać norweską literaturę o różnorodności i dyskursie płci w przedszkolu. piorę, wieszam, składam, wycieram, myję, tulę, śpiewam, układam puzzle, gram w Fifę, czyszczę, pakuję, czytam, "śmiecham się". 
kocham. żyję. 

a teraz idę dalej czytać "Białe" Ilony Wiśniewskiej, znakomity reportaż o Spitsbergenie, polecam :)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz