sobota, 23 marca 2013

norweskie zarządzanie różnorodnością w obrazach

A teraz zachwyt zawodowy - zarządzanie różnorodnością (diversity management // mangfoldsledelse) i empowermentu, trochę wrażliwości na różne przesłanki...

  • ciekawe genderowo oznaczenie ścieżki/strefy dla osób pieszych :) jakby inaczej niż u nas;

zarządzanie różnorodnością:
  • kobieta naprawiająca dystrybutor na stacji benzynowej;
  • podkładki pod myszkę w NAV (tutejszy urząd pracy) - jedna z nauczycielką z niepełnosprawnością, druga z mężczyzną w niektórych kręgach uznanym za starego;
  • oznaczenia toalet w języku Braille'a (to lotnisko);
  • zdjęcia z katalogu firmy Jula (markety ze wszystkim  i niczym, chyba głównie budowlanką (chodzą słuchy, że wchodzą do Polski, billboardy zaobserwowane na Pomorzu).










norweska codzienność w obrazach

norsk virkelighet => norweska rzeczywistość

dzisiaj fotograficznie dam wyraz zachwytowi norweską rzeczywistością, układanie zdjęć na blogu razem z podpisami nie jest jeszcze moją mocną kompetencją, więc uprzejmie uprasza się o zwiększoną tolerancję na bałaganik :)

Dlaczego takie zdjęcia? trochę tu demokratycznego podejścia do dzieci, trochę ekologii, trochę o świętach, trochę norweskiej specyfiki narciarskiej...

  • na osiedlach i w uliczkach na wiele sposobów przypomina się o tym, że dzieci się bawią, i to jest WAŻNE. i dlatego "jedź wolno", "dziękujemy za ostrożną jazdę" itd.
  • dużo o sortowaniu śmieci i o tym, czego nie wolno wrzucać do zsypu, 
  • dużo wolnego z okazji Wielkiejnocy (Wielki Czwartek, Wielki Piątek, w sobotę na chwilę otwierają sklepy, a potem Wielkanoc na całego. Urzędy niektóre nieczynne cały tydzień, od poniedziałku do poniedziałku).
cdn.












 




piątek, 22 marca 2013

urzędniczo... urzędowo...


historii z numerem personalnym ciąg dalszy... 

w systemie zapisującym do przedszkoli wyskakuje, że bez numeru personalnego się nie da zapisać. ale że można z numerem tymczasowym (taki numer dostają np. osoby, które już mają pracę, żeby otrzymać kartę podatkową - czymkolwiek jest :) ) ale o tymczasowym numerze personalnym dla dzieci nikt w urzędach nie słyszał... a dzieci nie pracują, zatem nie potrzebują karty podatkowej.

dzisiaj odwiedziliśmy dwa kolejne urzędy, odsyłano nas od jednego do drugiego, w drugim spróbowano wysłać na drzewo, ale potem wypowiedziałam jakieś magiczne zdanie, które spowodowało, że pan nagle wydrukował inny numerek i wepchnął nas do kolejki następnej, gdzie zamiast rozmowy przy ladzie było rozmowa na siedząco w pokoiczku (wybaczcie zdrobnienie, ale ono oddaje gabaryty pomieszczenia, w którym zasiedliśmy). w skrócie chodzi o to, że jakoś niekompatybilne informacje i systemy tu funkcjonują, na nr tymczasowy dla Maćka musielibyśmy czekać miesiąc, a za miesiąc z hakiem to już jest ten 26 kwietnia, czyli spotkanie w sprawie właściwego numeru personalnego. więc z przedszkola na razie nici.
ale zabawna sytuacja, bo po dłuższej rozmowie po angielsku z urzędniczką w obecności innej urzędniczki, milczącej, owa milcząca ujawniła się jako Polka, która własnie odbywa praktyki zawodowe w związku z kursem na urzędniczkę państwową. i wówczas postanowiłam nie wychodzić z pokoju, dopóki nie dowiem się WSZYSTKIEGO :)

i np. przepytałam osobę na okoliczność urlopów rodzicielskich i co mi przysługuje oraz w jakich okolicznościach, a co mężu/ojcu i jak to się ma do pracy szkoleniowej w Polsce. nie będę tu w szczegóły wchodzić, ale jedna rzecz ubawiła mnie: gdybym nie pracowała w Norwegii, po rodzeniu dziecka otrzymałabym jednorazowy zasiłek w wysokości 35000NOK (przypomnę, kurs NOK to 0,55 PLN). więc kwota przyjemna. 
a poza tym Łukasz może iść na rodzicielski - na 38 tyg. i wtedy 100% zasiłku albo na 48 tyg. i wtedy 80% zasiłku - pod warunkiem, że ja wykażę, że pracuję tudzież kursuję się. 
co jest do udowodnienia.
nie, nie jestem w ciąży :)

niestety, generalna moja konstatacja po tych wycieczkach urzędowych jest taka, że osoby nie wiedzą różnych rzeczy albo nie chcą powiedzieć, albo wprowadzają w błąd, albo spławiają. trzeba się domagać, dobrze orientować, stawiać granice i dopytywać. i to jest nieco rozczarowujące. 

a na koniec smaczki piątkowe - pierwszy słowny - szukamy mebli na wtórnym rynku (dużo ludzi wydaje swoje nieużywane już przedmioty za friko), ostatnio pozyskaliśmy komódkę, ale poszukiwania z tłumaczem google obfitują w zabawne historie, bo np. można pozyskać następujący mebel "Sofa IKEA mrużąc 03/02 mandaty" :)

drugi smaczek fotograficzny - oto, co się u nas wyprawia :)










FAQ

czego osoby potrzebują? wiedzieć, co u mnie? wiedzieć, co u Norwegii? wiedzieć, co u nas wszystkich? czego osoby potrzebują? niech osoby dadzą znak :)

co u ciebie?
u mnie: wróciłam, godzę zawodowe zdalne z rodzinnym, czyli pisze i wysyłam różne rzeczy, kiedy tylko internet się znajdzie, bo to nie zawsze. program wdrażania specjalistek i specjalistów do rynku pracy jednak tylko dla uchodźczyń/ów, więc darmowy kurs norweskiego nie trafi się chyba... po trzeba być osobą bezrobotną dłużej, a tego nie mam w planach. W planach na razie mam natomiast godzenie polskiego z norweskim, bo samo zawodowe z rodzinnym było zbyt małym wyzwaniem i postanowiłam dodać nowy wymiar. 

co u was?
Łukasz tim-lideruje w fabryce sushi nadal, nowe sytuacje, nowe wyzwania ;) więcej publicznie nie napiszę. Maciek nie może być zapisany do przedszkola, bo nie ma numeru personalnego, a nie ma numeru, bo nie dało się długo zapisać na spotkanie w centrum dla imigrantek/ów. teraz już się zapisaliśmy - na 26 kwietnia. długo, długo...

o rany, już dwa dni piszę tego posta... bo tu walka o internet cały czas, skupić się nie można do końca.

cdn. 


sobota, 16 marca 2013

z ziemi polskiej...

Gdańsk, dzień 8. wystarczy.
6 dni szkoleniowych pod rząd. wystarczy.
kilkadziesiąt poznanych dyrektorek i dyrektorów szkół i placówek. wystarczy.
dobry czas.
najodowałam się, wymarzłam, zimowe morze... bezcenne.







poniedziałek, 11 marca 2013

gdańsk

od wczoraj, przez kilka dni, stacjonuję w Gdańsku. a właściwie na wyspie, Wyspie Sobieszewskiej. Most pontonowy, dwa ptasie rezerwaty, rezydencja carringtonów w wersji mikro, bardzo tu ciekawie. ale zima trzyma i wali śniegiem, więc nosa nie wyściubiam, co zresztą ułatwia mi fakt, że prowadzę szkolenie. bardzo przyjemne zresztą szkolenie, nawet niespodziewanie jest przyjemnie :) 
i niby ono jest w gdańsku, ale wcale nie , bo jednak na tej wyspie oddalonej, i nie wiem, czy udam się do centrumu oraz jak miałabym to zrobić, chociaż jakoś będę musiała, bo zapasy należy wykonać dla celów norweskich - kiełbasa, czekolada oraz alkohol na mojej liście widnieją. za mym oknem martwa rzeka, choć wygląda na żywą, oraz przysięgam, cały czas się porusza, a nie wiem, czy martwe powinno się ruszać, co poddaje w wątpliwość tę martwość tudzież martwieństwo. problem oto taki, że dzisiaj mam słowotoki, i nawet kiedy przestałam je werbalizować, nie przestał płynąć strumień mojej świadomości, czego wyrazem jest to zdanie, które jeszcze nie zmierza ku końcowi, choć mam taką fantazję, że czytające i czytający mają taką nadzieję, że już skończy się sentencja, w której nie wiadomo, o co chodzi, a jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze, co przypomina mi, że kiedy Weku mnie namawiał, żebym prowadziła bloga, to mówił, że na tym można zarabiać, ale nie od razu, tak czy siak kiedyś może, tylko trzeba generować ruch, co niniejszym czynię... o czym to ja mówiłam? 

to taki swawolny żart słowny, jak mówił mój kolega S. ;) dobranoc z sobieszewskiej toni. o, Martwa Wisła się nazywa ta rzeka, wikipedia mi powiedziała. 

piątek, 8 marca 2013

sprzeniewierzam się

zapewne sprzeniewierzę się ogólnej tendencji i wyślę nieco zimy, albowiem bliskość wiosny napawa mnie strachem... strachem, że nie zdążę pojechać na narty ani na jeden dzień, co mi się tu organizacyjnie komplikuje cały czas. a jeśli faktycznie nie zdążę, będę bardzo zła. na razie jestem jedynie wystraszona. 

dlatego w ramach zaklinania pogody zamieszczam parę zdjęć ze spaceru marcowego, oraz widok naszego domostwa (my na poddaszu oraz na 1. piętrze - tym, które wygląda jak 2. piętro, ponieważ piwnica wygląda jak parter ;) ). Za domem skarpa, na skarpie - silne drzewa, odkryliśmy też łódkę :) na ganku nieco ślisko... więcej o Norge wkrótce, zbieram materiały ;)










poniedziałek, 4 marca 2013

trochę fotosów

dla wszystkich czekających na zdjęcia: widoki z okna, Maciek w czterech punktach swojego pokoju oraz przebiegający przez nasz pokój... więcej soon, ale brak stałego łącza :/ a teraz jest łącze, nie ma czasu ;)