wtorek, 13 listopada 2018

gdzie jest baranek?


to o wieczornym życiu z moimi dziećmi. nie mam jednej polskiej litery, sorry...

dzieci bardzo niewyspane, bo szalały długo poprzedniego dnia, nie mogłam ich zwlec, więc liczę na szybkie odpadnięcie, a nowe odcinki "House of cards" majaczą w oddali.

dla porządku dodam, że w chwili, gdy to piszę, dziecko starsze ma lat 9,5, a dziecko młodsze - 3,5.

po odebraniu z przedszkola, wizycie w szkole (gdzie próbowałam odebrać, ale dziecka nie było, bo przecież w poniedziałki trening), odebraniu z treningu, zakupach spożywczych, zakupach odblasków, po ciemku oglądaniu wody w lokalnym jeziorku (bo napadało, i wszystko wokół zalane, podjarka, no i można poświecić nowymi lampkami/odblaskami), dowiezieniu do domu, nakarmieniu, wyprysznicowaniu, dzieci są o 20 gotowe do spania. o 20! są w łóżkach, mają umyte zęby, czujecie?


ale... nie chwal dnia przed zachodem słońca.

ponieważ jestem sama na chacie (sama, jassssne, jedyna dorosła, chciałam powiedzieć), a z bilokacją wciąż problemy, obmyślam, jakby tu obdzielić uwagą dwoje dzieci w dwóch różnych pokojach.

20:10 puszczam bajkę do słuchania dziecku młodszemu.
20:12 zaczynam czytać Baśnie braci Grimm dziecku starszemu (przywiozłam moje książki z dzieciństwa, wyproszone dwa tomiszcza, kosztowały 36.000 złotych. dziecko się jara, bo tam ciągle wszyscy umierają).
20:20 przychodzi dziecko młodsze, że ono nie chce tej bajki oraz się boi. dziecko starsze mi tłumaczy, czego w bajce boi się młodsze, mówię że może z nami młodsze posiedzieć i posłuchać, ale nie chce, to mówię, że zaraz przyjdę, ale nie, to mówię, że zmienię bajkę - nie, zatrzymam - nie. dziecko starsze dopowiada, że przecież mama była pierwsza u niego, i że musi tutaj czytać, buzia młodszego się wykrzywia, czuję, jak ciśnienie mi rośnie, a skóra na karku cierpnie. tymczasem dziecko starsze "jatylkoniosępomoc" biegnie zatrzymać bajkę, co powoduje niewiarygodny lament, podnoszę głos, trochę z nerwów, trochę żeby przekrzyczeć, że niech on jednak włączy tę bajkę, i niech ona sobie tam leci, starsze biega, młodsze płacze, cyrk.

20:30 dziecko starsze wspaniałomyślnie mówi "to idź, mamo, najpierw do niej, ja poczekam". zapomniało dodać, że przyjdzie tam za mną i nie będzie chciało wyjść, ale co tam.

20:35 szukamy nowej bajki, ale wszystko nie, dziecko starsze pokłada się na małym łóżku młodszego, lament, kopanina, ryki. proszę, żeby starsze poczekało u siebie, ale nie, bo ja chcę być z wami, proszę wielokrotnie, pokazuję, że to będzie trudne, i będzie dłużej trwało, aż tu nagle dziecko młodsze "mamo, a gdzie jest mój baranek? ja nie mogę spać bez baaaaraaaanka". o co chodzi z barankiem, jakoś specjalnie nigdy go nie lubiła, a tu masakra, i wstążeczka baranka jest, a baranka nie ma. ma 10 cm oczywiście, żeby nie było.

20:50 chata przeszukana, baranka nie ma, bajka niewybrana, dzieci się kotłują, głośno wyrażając swoje potrzeby, zwłaszcza te wykluczające się nawzajem. powtarzam, że jestem jedna, i chce mi się płakać. właściwie to już płaczę, więc zamykam się na chwilę w pokoju. po 15 sekundach wchodzi dziecko młodsze i płacze, bo się przestraszyło, więc już mam wyrzuty sumienia i jestem najgorszą matką świata, wiadomo. nie ja jedna, co nie?

20:55 wracam do pokoju dziecka młodszego, wybieram bajkę, wybieramy zastępstwo dla baranka. starszemu proponuję, że szybko kupię audiobooka z kolejną częścią Narnii, to może będzie łatwiej poczekać na mnie we własnym łóżku. super, chętnie, tylko że chyba skończyły się pieniądze na koncie (spoko, już 12., jakoś dam radę do 27.), w każdym razie nie da się kupić. grzebię więc w kompie, gdzie parę audiobooków, może jakieś "tak" padnie? Tak! tak!!! mity greckie dla dzieci, to bardzo ciekawe, mamo. zajebiście, mity on, wracam do smoka Alberta, uspokajam się, dzieci się uspokajają.

21:10 młodsze dziecko zasypia, mogę już spokojnie... położyć się przy starszym.

21:12 faktycznie, fajne te mity.

21:13 zasypiam w łóżku dziecka starszego.

23:20 budzi mnie pan ojciec, który właśnie wraca z pracy. podnoszę się ostrożnie, żeby nie obudzić dziecka, ono się w międzyczasie obróciło do góry nogami, więc nie od razu widzę, że ... ono nie śpi!!!!! słucha mitów!!! matkojedynaajapier... więc dosłuchujemy do końca bieżący mit, wyłączam, leżę, dziecko zasypia. wywieszam pranie, piorę kąpielówki, bo jutro basen, siebie nie piorę, bo już nie mam siły.

23:50 siadamy na kanapie, opowiadam o naszym wspaniałym wieczorze, i kiedy mówię "i wiesz, ona mnie pyta, gdzie jest, kur..., baranek?!", mój wzrok pada na małą białą pluszową łapkę, wystającą z letniego kapelusza, leżącego na środku salonu. Baranek!!!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz