poniedziałek, 10 grudnia 2018

nieidealna

lubię ten koncept. nieidealności. 
dopóki chodzi o ludzi. a najlepiej o rodziców, jeszcze lepiej o matki. 
niestety, dzisiaj kontekst będzie inny. 
o Norwegii. 

od roku pracuję jako pedagożka wspierająca. z dziećmi ze specjalnymi potrzebami, które chodzą do publicznych i prywatnych przedszkoli (właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy opisywałam tę pracę jakoś bardziej kiedykolwiek, sprawdzę).

no i właśnie, kiedy już poczułam się nieco bezpiecznie, mimo, że to już trzeci kontrakt na kilka miesięcy, kiedy zobaczyłam, że tak dużo tych dzieci, że mi dobrze idzie, że super robota, właśnie teraz dowiedziałam się, że miasto oszczędza, dzielnica oszczędza, na czym by tu przyoszczędzić, a no to może na dzieciach. a najlepiej na dzieciach ze specjalnymi potrzebami, skoro na tych zdrowych się nie da. 

nie wiem, jaki jest szeroki kontekst tych oszczędności, nie wiem też, w jakim stopniu uderza on w inne dzielnice (jest ich w Oslo 15), widzę jednak, co się dzieje w naszej - tej, w której pracuję. to dzielnica imigrancka, najbardziej wysunięta na wschód. a podział na białe, bogate, norweskie zachodnie Oslo i kolorowe, międzykulturowe, zmagające się z ubóstwem wschodnie Oslo ma się tutaj przerażająco dobrze. fakt, że dzielnica jest imigrancka, oznacza, że do przedszkoli chodzą dzieci z ponad 130 krajów. czujecie? 130! z tego, co się orientuję, w żadnym z nich norweski nie jest językiem urzędowym, więc bardzo często dzieci wchodzą do przedszkola (w wieku 1,2,3 lat) bez znajomości języka. jednym nauka idzie lepiej, innym gorzej. jeden mają zasoby w rodzinie, wsparcie, starsze rodzeństwo, inne - nie. zdarza się, że w przedszkolu na grupę 18 dzieci tylko dla dwojga, trojga język norweski jest językiem ojczystym. a zatem - poza tym, że dzieci rozwijają w przedszkolu umiejętności społeczne, samodzielność, bawią się, słuchają bajek, poznają norweską i inne kultury, wykonują aktywności fizyczne, rozmawiają o otaczającym świecie, zwierzętach, roślinach, zdrowym jedzeniu... większość z nich musi wykonać jeszcze potężną robotę związaną z nauką języka obcego. duża grupa nie może rozmawiać o tych wszystkich rzeczach, albo tylko na bardzo podstawowym poziomie, bo po prostu nie wie, co się dzieje, nie dysponuje podstawowym narzędziem.
 
dodatkowo część dzieci przychodzi do przedszkola ze swoimi indywidualnymi trudnościami - zaburzenia lękowe, spektrum autyzmu, mutyzm wybiórczy, opóźnienia rozwojowe, trauma i molestowanie seksualne, opóźnienia w rozwoju społecznym, opóźnienia w rozwoju językowym. i z nimi pracujemy my - pedagożki i pedagodzy wspierający, pedagożki specjalne, jeśli w grę wchodzi język, także pedagożki językowe. 

ponad 30% dzieci, którym udzielamy wsparcia, to dzieci ze spektrum autyzmu. najczęściej zdiagnozowany autyzm wczesnodziecięcy (wg starej nomenklatury). to oznacza, że te dzieci potrzebują wsparcia dorosłej osoby właściwie przez cały czas funkcjonowania w przedszkolu. najczęściej przyznaje się im ok. 20 godzin wsparcia, w pozostałym czasie zajmuje się nimi jedna z osób pracujących w ich grupie. prawda jest taka, że ci dorośli mają pod opieką kilkanaścioro innych dzieci oraz milion rzeczy do zrobienia w ramach tak zwanego zwykłego dnia. więc muszą coś albo kogoś odpuścić. a "nasze" dzieci są różne. znam takie, które siedzą w tym czasie na kanapie i właściwie nic nie robią. takie, które są cały czas w ruchu, i jakoś stymulują się same, znajdując różne zajęcia, zupełnie nie widzą innych dzieci, czasem łapią kontakt z dorosłymi. takie, które cały czas wieją z różnych pomieszczeń i zwiedzają świat. takie, które podchodzą do innych dzieci i boleśnie szczypią je w policzki albo niszczą budowle, wieże, tory, domki, koraliki, wszystko, co się nawinie. słyszałam o takich, które są bardzo agresywne wobec innych dzieci lub mają zachowania autoagresywne (np. uderzają głową w ścianę). tych trzeba pilnować na okrągło, przy czym często to jest pilnowanie właśnie, nie mylić z jakąkolwiek pracą pedagogiczną. a oni i one potrzebują czegoś więcej. co zapewniają ci specjalni dorośli. chodzą słuchy, że zdarzają się przypadki przeprowadzek do naszej dzielnicy, bo poszła fama, że dzieci z diagnozą spektrum autyzmu dostają super wsparcie.

no i tym wszystkim dzieciom właśnie postanowiono odebrać część wsparcia. odebrać część dorosłych. zrzucić na pozostałych dorosłych, będących stałymi pracowni(cz)kami, konieczność podołania zapotrzebowaniu, decyzjom i prawu. zrzucić na zespół - szefową i czworo pedagożek/ów specjalnych odpowiedzialność za wymyślenie, jakim cudem cudownie pomnożyć zasoby ludzkie mając obcięte zasoby finansowe. chodzą słuchy o grupowych zajęciach - np. 10 dzieci i 3 dorosłych. nie do wyobrażenia w wielu przypadkach. będzie to dla większości tych dzieci wielkie ZERO korzyści z tego typu wsparcia. 

no więc tak jest również tutaj, w Norwegii. dostałam info, że pracuję do końca marca 2019 (3 miesiące ekstra, bo mam rodzinę, bla bla bla). mam teraz pod opieką troje dzieci, dwoje z nich ma takie szczęście, że dzielę pracę z nimi z inną osobą, która zostaje. ale trzeci chłopiec, wymagający bardzo dużo pracy, indywidualnych zajęć, budowania wspólnej uwagi, kontaktu wzrokowego, bycia razem... on straci obie osoby, które z nim pracują. bo komuś było za drogo. 

nie potrafię ogarnąć kontekstu politycznego takich ruchów, zarówno na poziomie kraju, jak i miasta czy dzielnicy. za mało czasu, za słabo ciągle znam język, żeby swobodnie i szybko czytać gazety, za bardzo absorbują mnie życie, a w przerwach interesujące mnie tematy. wiem, że obcięto etaty doradczyniom rodzinnym, pedagożkom językowym i osobom ogarniającym klub dla młodzieży. i chce mi się płakać. 

a na marginesie, napisałam wyżej, że trzeci kontrakt - tutaj takie tymczasowe umowy można dawać nawet przez 3 lata, i potem trzeba dać stałą. wiecie, jaka jest polityka instytucji miejskich? rezygnować z osób (np. pracujących na zastępstwa w przedszkolach), po ok 2,5 roku, zabraniać przedszkolom zamawiania ich (choć znają przedszkole, dizeci, rodziców, rutyny itp.), żeby nie trzeba było ich zatrudnić na stałe. ohyda. 

taka to nieidealna, choć wyidealizowana Norwegia. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz