środa, 9 stycznia 2013

Ile tego jest...

opsiakostka, iletegojest, niezdążę, aaaaaa...

dzisiaj w trybie załatwiania:
- zrobiłam małe zakupy,
- trochę posprzątałam,
- odwiesiłam działalność,
- załatwiłam w skarbowym kilka spraw, i trwało to jedynie godzinę,
- wróciłam do UM, gdzie na druku jakimśtam miałam poinformować o tym, o czym chciałam poinformować w skarbowym (oto koszty jednego okienka),
- zdjęłam simlocka,
- wymieniałam zepsute słuchawki,
- byłam w orendżu, który nie wypuści mnie oczywiście ze swoich łap,
- kupiłam kartę pamięci,
- kupiłam "brezenty" dla Sis,
- i jeszcze kilka rzeczy...,
- poleciałam po pierogi,
- zjedliśmy w locie,
- pojechaliśmy do lekarki,
- trochę posprzątałam,
- umyłam wannę,
- nakarmiłam, wykąpałam, umyłam zęby,
- przeczytałam dwa razy książeczkę,
- i czekam, żeby zaczęła się już nocna zmiana. 

Bo wiecie, "siedzę w domu z dzieckiem".

Jutro tylko dwa gabinety dentystyczne, 5 spraw w ZUSie, obiady, odwiedziny... I jak to zrobić, żeby dziecko uszczęśliwić spotkaniem z innymi dziećmi, a siebie spotkaniami z przyjaciółkami. Chyba nie będziemy spać...
Zaczynam rozumieć, co czują emigrantki i emigranci wpadający na tydzień-dwa do kraju. Rozrywani przez sprawy, rodzinę, obrażone babcie i urażonych dziadków, chcący, żeby wpaść tylko na chwilkę. Uff... 

A z tyłu głowy "co zabrać?", "o czym pamiętać?", "co jeszcze kupić?" 

2 komentarze:

  1. Josia, Ty sie wyluzuj, my przecie przyjedziem z prezentami i tym czego zapomnisz :D albo sie wysle (byle nie kurierem zadnym :P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żadnych kurierów!!! tylko osobiste dostarczenie! to co, ZUS też Ci zostawić? pewnie lubisz :P

      Usuń